Ależ to był mecz! Klarownymi akcjami obu drużyn można by obdzielić dwa, lub nawet trzy kolejne mecze. Z jednej strony liderująca Pogoń, która, trzeba przyznać, chyba lekko zlekceważyła Bratniaka, z drugiej nasza drużyna, po raz kolejny w eksperymentalnym składzie i swoimi problemami.
Zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowie to gospodarze częściej operowali piłką, jednak Bratniak raz po raz odgryzał się groźnymi kontrami, które mogły przynieść kolejne bramki. Pierwszą klarowną sytuację miała jednak drużyna Pogoni. W 8 minucie pomocnik gospodarzy wdarł się lewą stroną pola karnego, jednak uderzył prosto w Martina. Później gra przeniosła się nieco do środka pola, a w 15 minucie nastąpiło otwarcie wyniku. Damian Oświęcimski, grający dzisiaj na lewej stronie obrony zdecydował się na rajd do środka pola i z 20 metra uruchomił piłką „w uliczkę” Darka Kasztelewicza, który znalazł się w sytuacji sam na sam i umieścił piłkę w długim rogu bramki rywali. Pięć minut później Pogoń miała bardzo dobrą szansę na wyrównanie- po wrzutce z rzutu rożnego zakotłowało się w naszym polu karnym i zawodnicy Skotnik trzy razy próbowali oddać strzał, jednak w końcu Martinowi udało się wyłuskać piłkę spod nóg atakujących.
To co nie udało się Pogoni, udało się Bratniakowi w 25 minucie. Bartek Łukacz zagrał z rzutu rożnego na krótki słupek do Przemka Jewuły. Ten co prawda nie trafił czysto w piłkę, ale ta fortunnie spadła na 6-7 metr pod nogi Bartka Kasztelewicza, który uderzeniem z pierwszej piłki podwyższył prowadzenie.
Po stracie drugiej bramki Pogoń mocno ruszyła do przodu i już chwilę później mogła zdobyć bramkę kontaktową, jednak Martin Szwiec popisał się kolejną dobrą interwencją. A jeżeli nie broniłMartin, to bronili inni, jak chociażby Krzysiek Swół, który w 33 minucie w efektowny sposób zablokował piłkę zmierzającą do bramki. Minutę później znowu Martin uchronił nas przed stratą bramki.
Później gra się nieco uspokoiła, jednak w 44 minucie gracze ze Skotnik złapali kontakt. Pomocnik pogoni pociągnął lewą stroną i zagrał ją z boku na 2-3 metr przed bramką, a tak jeden z jego partnerów domknął akcję przy długim rogu.
Spodziewaliśmy się, że na początku drugiej połowy Pogoń ruszy agresywnie do przodu i będzie chciała wyrównać wynik meczu. I tak też wyglądało pierwsze piętnaście minut po zmianie stron, jednak brakowało Skotnikom konkretów pod bramką Bratniaka. Pierwszą groźną, a właściwie stuprocentową sytuację mieli dopiero w 57 minucie, kiedy po zagraniu z rzutu rożnego gracz Pogoni strzałem głową z 5 metra pomylił się dosłownie o kilka centymetrów. Minutę później to Bratniak mógł podwyższyć prowadzenie- Janek Zawiliński ładnie urwał się obrońcom, jednak bramkarz gości wyczuł jego intencje i obronił strzał w sytuacji sam na sam. W kolejnych dwóch minutach do Pogoń miała dwie świetne sytuacje, jednak tak jak kilka minut wcześniej, znowu zabrakło im kilku centymetrów. W 61 minucie Francesco Concia zmienił debiutującego w barwach Bratniaka Valerija Diachuka.
Z biegiem czasu w szeregach Pogoni zaczęło pojawiać się coraz więcej nerwowości i zaczęła pojawiać się niedokładność, co skrzętnie wykorzystywali nasi gracze, najpierw Bartek Łukacz w 65 minucie próbował uciec obrońcom i groźnie uderzał z 14 metra, a dwie minuty później Rafał Miś strzałem z dystansu zmusił bramkarza Pogoni do sporego wysiłku.
Pogoń nadal atakowała, jednak tak jak w pierwszej połowie brakowało jej zimnej krwi pod naszym polem karnym, a Bratniak sukcesywnie starał się kontratakować, tym bardziej, że nasi przeciwnicy coraz bardziej się odkrywali. Mogliśmy z tego skorzystać już w 74 minucie, jednak Janek Zawiliński w dobrej sytuacji uderzył z bocznego sektora pola karnego w boczną siatkę. Po tej akcji Bartka Kasztelewicza zmienił Łukasz Chrustek, który już dwie minuty później mógł cieszyć się z bramki- Bartek Łukacz powalczył w narożniku boiska i dograł z lewej strony na głowę „Chrustinio” a ten z 6-7 metra umieścił piłkę w bramce.
Zaraz po zdobyciu kolejnej bramki, mogliśmy również gola stracić, jednak po raz kolejny na posterunku stał Martin Szwiec. Pogoni udało się złapać kontakt dopiero w 83 minucie. Sędzia odgwizdał faul na 17-18 metrze, a rzut wolny pięknym strzałem na bramkę zamienił pomocnik gospodarzy.
Końcówka spotkania to sporo walki na 25-30 metrze od bramki Bratniaka, jednak Pogoni nie udało się już stworzyć klarownej sytuacji. Chociaż mogło być też tak, że jakieś akcje jeszcze były, ale byłem zbyt zaaferowany wydarzeniami na boisku, aby je zanotować.
Pogoń na pewno dzisiaj przeważała jeżeli chodzi o posiadanie piłki, czy ilość strzałów, ale nie była to też jakaś miażdżąca przewaga i moim zdaniem wynikała bardziej z założeń taktycznych jednej i drugiej drużyny na ten mecz niż jakiejś konkretnej przewagi jakościowej nad nami. Bratniak natomiast był dzisiaj drużyną bardziej konkretną. Oczywiście mieliśmy sporo szczęścia, jednak w przeciwieństwie do gospodarzy większość naszych strzałów oddawana była światło bramki, a w końcowym rozrachunku liczy się właśnie to co „w sieci”.